2 deski Lyrics & Tabs by A.J.K.S.
2 deski
guitar chords lyrics
Widzisz jak łatwo można wleźć ci do ucha?
Kolejna część nawiedzeń ducha, padaj na twarz i słuchaj,
Manifest bestii, kto widział u diabła rogi?
Z kopytami nogi, z krzyżem w tle przestrogi?
Obejrzyj się za siebie, zajrzyj w małżowinę,
Poczuj swojÄ… winÄ™, bo wiesz - ja nie przeminÄ™,
Tylko będę pełzał, jak najgorsza kupa ścierwa,
Piekielna werwa, nalej nienawiści do pełna,
Jestem diabłem, kosmatym skrzatem ze snu,
Mogę być tam i tu, będę zawsze cię truł,
Zakopałem społeczeństwo, bo nie potrzebuję źródła,
Frustracji, smutku, wiesz, tego typu gówna,
Ja deprecjonujÄ™? To popatrzcie siÄ™ na siebie,
I kto jest bez winy, niechaj pierwszy przyjebie,
W dwie deski, słabeusza lub bohatera,
Ja deprecjonujÄ™? To popatrzcie siÄ™ na siebie,
I kto jest bez winy, niechaj pierwszy przyjebie,
W dwie deski, słabeusza lub bohatera,
Każdy myśli sam za siebie, swoją drogę sam wybiera,
Mam swoją Golgotę i własnego Piłata,
Jednak z tym po prawicy ojca nie potrafię gadać,
Może jest tu nas za dużo, kandydatów do krzyża,
A twoje miłosierdzie mojej złości ubliża,
Dzień zwycięstwa zbliża, pojedynek tytanów,
Stanę sam ze sobą w klatce, jak pożywka dla baranów,
Dla gapiów, starców, nałożnic i ciot,
Szybka piłka jak spot, przewidywalna jak bot,
Muszę złamać kod, żeby wyleźć na powierzchnię,
Może jebać to doczesne, tylko wierzyć w życie wieczne,
Prosiłem - ucieknij z krzyża, a nie skupiaj się na sobie,
Na gwoździach i cierniach orających twoją głowę,
Wierzysz w rozdanie nowe, że podobno cofniesz czas,
Gdy nie będzie już tu nas, żyć będziemy jeszcze raz,
Jak dzień świstaka - z góry wszystko planowane,
PierdolÄ™ taki bonus i mam na to wyjebane.
I z osobna nienawidząc każdego z was,
Widzę jak się starzeje i umiera mój świat,
Kiedy spojrzysz mi w twarz i zobaczysz to, czym byłem,
Nigdy nie mów mi, że dusza nie gnije.
Nie rozmawiam z bogiem - on nie gada z robakami,
Wyszedł, trzasnął drzwiami - teraz radźcie se sami,
Mam ciche wrażenie, mówiąc między nami,
Że ktoś zastąpił sandały racicami,
Odegrałeś śmierć na krzyżu - jesteś mistrzem kamuflażu,
Dlaczego nikt nie pokapował się od razu,
Maski, pajace, długie kłamliwe nosy,
Gepetto gromy rzuca, a Pinokio krzyże nosi,
Czekam, może mnie zaprosi i wypłynie kiedyś z pętli,
Boisz się konfrontacji? Jesteś aż taki miękki?
I gdzie jest twój gniew, gdzie jest twoja niebiańska siła?
Wiesz, przypierdol mi w ryja, by moja dusza uwierzyła,
Historia się skończyła, historia łask wysławianych,
Kiedy dałeś bilet wstępu współukrzyżowanym,
Tyle, my jak debile, wierzymy w twoją siłę,
Wiedziałem to od dawna, względem ciebie się mylę,
Masz wolę sprawczą, powinieneś mnie wymazać,
Mądrość swą okazać, właściwą drogę światu wskazać,
Jestem ślepcem i strzelam bez kontroli,
To już siedem lat i wciąż tak bardzo boli,
I wszystko pierdoli producent paranoi,
Karykatura ludzka, śmieć przed tobą stoi,
Nie macie się litować, tylko dekapitować,
Rozstrzelać, poćwiartować i głęboko mnie schować,
Bo podobno jestem stworzony na wzór i podobieństwo,
Zniszczcie moje ciało, niech nie wróci przekleństwo,
Zniszczcie moje ciało, niech nie wróci przekleństwo,
Zniszczcie moje ciało, niech nie wróci przekleństwo!