Skrzaty sprzedają niewinność Lyrics & Tabs by A.J.K.S.
Skrzaty sprzedają niewinność
guitar chords lyrics
Manifest ludzi drugiej kategorii,
Podczłowieczych larw, istot bez historii,
I bez przyszłości z zakodowanym we krwi gniewem,
Będę parł do przodu, z marszu wszystko rozjebię,
Ze zwykłego, emocjonalnego wkurwienia,
Rzygać mi się chce już od samego patrzenia,
Na ten syf, w którym na codzień muszę walczyć,
Źle obliczyłem siły, cierpliwości mi nie starczy,
Już mi nie starczyło, aktywowałem program mordu,
Jedyna odpowiedź ludzi drugiego sortu,
Tak jak w Palestynie – rakiety kontra kamienie,
W mojej rzeczywistości ja, kontra wasze pierdolenie,
O społecznych zasadach, obywatelskich łamach,
Szacunku dla sutanny, ludzi w uniformach,
Służb specjalnych, skurwiałej rządzącej kasty,
O społecznych zasadach, obywatelskich łamach,
Szacunku dla sutanny, ludzi w uniformach,
Służb specjalnych, skurwiałej rządzącej kasty,
Porwać ich z ich własnych domów, do piwnic i plastry,
A raczej taśmy na te skurwiałe ryje!
Tej morderczej erupcji nikt już nie przeżyje!
To, że zaczniemy od najwyższego poziomu,
Nie oznacza, że nie wejdę do twojego domu!
I pokażę, jak wątłe są między wami więzy,
Już nie jestem na uprzęży, nikt mojej złości nie więzi,
A ty mi powiedz, ile palców mam ujebać,
Żebyś kurwa był gotowy swoje dzieci sprzedać,
Staniesz do walki, czy będziesz skamleć jak suka,
Błagać o litość, na kolanach zbawcy szukać,
Kurwa, pomyśl, w jakim świecie żyjemy,
Bóg o nas zapomniał i powoli gnijemy,
Osaczeni murami, których nie da się sforsować,
Rządowe budynki trzeba sfotografować,
Potem pomysł zamontować i pomysł zdetonować,
Sprofanować trupy, krucjatę kontynuować.
Wysyłam msg do tych, co wiedzą o co chodzi,
Chyba nikt nie lubi we własnym gównie brodzić,
Chuj, że pełne bredni o tolerancji i miłości,
Patrz na inkarnacje złości, nienawiści, wrogości,
Kości już dawno zostały rzucone,
Mimo tego że gnój, nie Rzym, jest moim domem,
To mam w sobie odrobinę jebanego romantyka,
Jednak dobrze wiem, najważniejsza jest taktyka,
Kurwy uważać, na tłustych delegacjach,
W lubieżnych hotelach, pijanych restauracjach,
W parku na schadzkach, na drogach, dziwkarskich akcjach,
Oceni nas historia, po czyjej stronie racja,
Tak, nie mamy niczego do stracenia,
Poza naszym życiem, co dla każdego bez znaczenia,
Więc wiesz, jestem taką lepszą wersją kamikadze,
Bo zanim wybuchnę, to między ludzi włażę,
Modlisz się klecho o to, by nie stać się trupem?
A modliłeś się do boga, kiedy chłopca jechałeś w dupę?
Wciąz masz tupet o Jezusie nauczać?
A ja jestem gorszy, nie mogę nic ci zarzucać?
Tak, jak twoim poplecznikom skrytym pod egidą godła,
Kostucha na szczęście w swoich darach jest szczodra,
Magda Modra, jakaś kurwa Rabczewska,
Dostaniecie po ryju od zwykłego oseska,
Bo wbijam chuj w idoli mojej generacji,
Wzorce pokoleniowe, supporty stagnacji,
A z drugiej strony alternatywa JP2,
Zjebany medialny twór, Pana Miecugowa,
Czy innej kukły będącej na usługach karła,
Niepoprawność polityczna na salony się wdarła,
Mam swój honor, jak przystało na glizdę,
Gdybyś miał ładną żonę, może włożyłbym jej w pizdę!