Zapiekanki Lyrics & Tabs by VNM

Zapiekanki

guitar chords lyrics

VNM

Album : Propejn albums i own PlayStop

V, nigdy nie miałem pamiętnika, więc, spróbuję...
płatki za oknem kamienice zasypały w dwa dni.
Zdejmuję te same, co na weekend miałem laczki

podeszwa skórzanych butów wznieca kurz z wycieraczki.
Koszula, krawat i płaszcz i przystanek
minus piętnaście na Zawiszy, wiać nie przestaje.
Dwadzieścia minut, widzę go, podjeżdża
a w środku tłok, że nie mogę wsiąść, odjeżdża.
Zalewa mnie krew.
Nie wiem co i kto i kiedy jeszcze dojebie tu mnie w glebę?
Z buta do korpo tu brnę w gniewie,
ubrany, jak na jebaną rewię, nie wierzę.
I cały świt tutaj siedzę,
diabeł złego nie bierze.
Nie czeka nikt na mnie w Niebie, no gdzie?

I cały świt tutaj siedzę,
diabeł złego nie bierze.
Nie czeka nikt na mnie w Niebie, no gdzie?
Idę, bo przed siebie, no gdzie? Nie wiem.
Sens ma tylko, że tchnienie na dźwięk zmienię.
Z marzeniami wracam na chatę i piszę
po drodze na obiad biorę zapiekankę na Placu Zawiszy.
Wiem, że... wiem, że... nie powtórzę tego więcej
To samo miejsce i ten sam czas.
Ale to mam wszystko przed oczami i uśmiecham się, gdy to widzę. x2
Znasz ją też, widziałeś pewnie na klipie do "Dymu".
Kolejne dwie próby po nim trafiły do pyłu
stara miłość nie rdzewieje, już mnie tak nie indoktrynuj.
Zapiekanki na Zawiszy, nasze cliché
Zabawne, jak nieraz życie zeszyty nasze pisze.
Bo z obecną, którą na klipie widziałeś,
też już nim byliśmy razem,
jadłem to samo w tym samym miejscu.
I raz by zmienić scenografię z Kwadratu na miejski plan
trafiliśmy, gdzie moja ex ogarniała panieński bal.
O tym wiedziałem wcześniej, wiem więcej to kiepski strzał.
Napięcie tak wielkie, że we mnie pięknie bezpiecznik padł.
Wyjebałem stamtąd w nocy, tu z buta,
jak jebany fantom w kapturze
do budy zapiekankę zgarnąć.
Na Zawiszy zjem i już będę do siebie rwał
po drodze radiola spisuje typów, mówią "Siema, V".
Wiem, że... wiem, że... nie powtórzę tego więcej
To samo miejsce i ten sam czas.
Ale to mam wszystko przed oczami i uśmiecham się, gdy to widzę. x2
więc poszedłem raz sam wieczorem na Mokotowskie Pola.
Do parku, powspominać te czasy,
jak w lato, trzy lata wstecz tu biegałem o szóstej rano przed pracą.
Dziś moja praca, to muzyka tylko i aż
bibliotekę, w której pisałem licencjat szybko mijam.
Bo przestałem uczestniczyć w tej zabawie
przez muzykę moje życie zmieniło się w sen na jawie.
Za pierwszą zwrotkę jak pędzę gdzieś,
wyjdę z domu do taxi
nie wsiądę tu nigdy więcej, do miejskiej komunikacji.
Te hajsy szczęścia nie dadzą Ci, nie
Ale ten mrok oświetlą, jak na niebie flara, czy dwie.
Zabawne, że najważniejsze te rzeczy w życiu
może los żwawo tu zmieni w moment
a niektóre błahe te pozostaną tu niezmienione.
Bo, gdy wracam z parku pogrążony w ciszy
na kolację biorę zapiekankę na Placu Zawiszy.
Wiem, że... wiem, że... nie powtórzę tego więcej
To samo miejsce i ten sam czas.
Ale to mam wszystko przed oczami i uśmiecham się, gdy to widzę. x2

Like us on Facebook.....
-> Loading Time :0.0126 sec