Prosty Przekaz Lyrics & Tabs by Slon & Mikser Demonologia
Prosty Przekaz
guitar chords lyrics
Joł, joł, joł.
Pozdrawiamy nasze rodziny i przyjaciół
Dedykujemy ten track wszystkim ludziom, którzy są z nami
Obojętnie, co by się stało, nie wierz nigdy w to
Jeśli ktoś ci będzie wmawiać, że jesteś nikim
Bądź sobą i podążaj za swoimi marzeniami
A tym wszystkim rurom, które szukają dziury w całym
Ośli kutas w dupę
Często odbijam od picia, bo mi zaczęło odbijać
Mama uczyła mnie życia, wszczepiła w serce pokorę
To te rewiry, gdzie pyry karmiły lud od pokoleń
Moim motorem jest rap, wack MC's jęczą na forach
Nie zgrywam wielkiego znawcy i życiowego znachora
Nie robię rapu na pokaz, bo taka moda i sezon
Mam własny pogląd na świat, jebać co w mediach powiedzą
Nie zgrywam wielkiego znawcy i życiowego znachora
Nie robię rapu na pokaz, bo taka moda i sezon
Mam własny pogląd na świat, jebać co w mediach powiedzą
Nie jestem twoim kolegą, więc lepka cipo się pałuj
Twoje podejście do rapu obraża prawdziwych fanów
Jestem normalnym człowiekiem, na chuj mi gadasz o fejmie
Wiesz tyle o mnie co glisty wiedzą o byciu gołębiem
Na bębnie Mikser jak szaman wybija rytmy piszczelem
Ty przy tym gównie się bujasz jak pierdolony wisielec
Nie jestem kurwa hipsterem to przekaz szczery i prosty
Stary ci dawał do ręki i wciskał kit, że to joystick
Wiem jak alkohol i proszki potrafią najebać w bani
I choć nie jestem z ulicy pod kloszem mnie nie trzymali
Ojciec mnie nie bił i nie pił, wpoił szacunek do matki
Wiem jak smakuje zwycięstwo, znam także posmak porażki
Ref.
To jest prosty przekaz
Nie rozumiesz o czym nawijam, na chuj szczekasz?!
To jest serio proste
Rap dla naszych ludzi za granicą i w Polsce
To jest prosty przekaz
Nie rozumiesz o czym nawijam, na chuj szczekasz?!
Puszczamy muzykę w przestrzeń
Więc wznieście ręce w powietrze!
Moje prywatne problemy, to moja sprawa prywatna
Nie gadaj do mnie o bzdurach, trzydzieści debilnych pytań
Wszystko co chcę Ci powiedzieć usłyszysz na moich płytach
Za serce chwytam jak zator, po bitach płynę jak Charon
Na scenę przepuszczam nalot, zrzucając bomby jak Daon
Sram na tą całą otoczkę bycia życiowym poetą
Raperzy kłamią jak z nut, udając kogoś kimś nie są
Ja wbijam igły w ich ego, wiem, że nas kurwo nie cierpisz
Zżera cię zazdrość jak widzisz na mieście nasze T-Shirty
Jestem w chuj słaby i cienki, nie trafiam w bity jak no skill
Dlatego gramy koncerty we wszystkich regionach Polski
Morduje bity i zwrotki, odsłuchy i mikrofony
Słabi szlochają jak wchodzę na scenę deptając po nich
Nie pomiń ksywy Miksera, ten typek pożera dupą
Tych producentów co raper z Poznania im zdepnął ucho
Tańczę z kostuchą lambadę, ściskam jej kościsty zadek
Poznałem kłamstwo, kurestwo, bycie lojalnym i zdradę
Kutasa kładę na groupies, niby zalotne i dumne
A są tak puste i z drewna, jak byś miał wyruchać trumnę
Nie jeden twój niby kumpel fałszywie gębę zaciesza
Mam w plecach już tyle noży, że mógłbym udawać jeża
Usuwam ścierwo jak wieszak, podczas domowej skrobanki
To dla tych, którzy są z nami i dla tych wszystkich normalnych
Ref.
To jest prosty przekaz
Nie rozumiesz o czym nawijam, na chuj szczekasz?!
To jest serio proste
Rap dla naszych ludzi za granicą i w Polsce
To jest prosty przekaz
Nie rozumiesz o czym nawijam, na chuj szczekasz?!
Puszczamy muzykę w przestrzeń
Więc wznieście ręce w powietrze!
Joł... To nie jest singiel, to jest before.
Zamknij oczy, połóż ręce na monitorze i przelej nam 100 złotych...
Poznański dwugłowy potwór kotku,
Wszystkich pionków stawiam pod mur
Monstrum z taką erekcją, że bym zorał pozbruk
Siejemy rozkurw, robimy rap wściekle z werwą
Zamieniając mózg słuchacza w ciepłe, ciekłe ścierwo
Ty weź nam nie pierdol o tym co jest teraz fajne
Bo nie jestem ani żółtodziobem, ani dinozaurem
Mam karnet na mordowanie łaków co zwrotka
Będę smyrać Cię po pępku penisem od środka
To Demonologia, duet jak RZA i Raekwon
Jestem jak Slipknot dziwko, nastaw anteny na piekło
Anihilacja, terror, przejebane bity, punche
Z nami się zabawisz, jak kadłubek w betoniarce
Gardzę raperami, z parciem na blichtr i blaski
Szukasz fejmu, jak Anna Grodzka pisuaru w damskim
Mam nastawienie anty-jednosezonowej gwiazdki
Rozwijamy śmiercionośne skrzydła niczym Starscream
Mam chyba w mózgu larwy, bo ciągle słyszę szepty
Mówią że ludzie są szpetni, a cały świat to śmietnik
Zetnij sobie głowę Wojtek, przestanie Cię boleć
To one podpowiadają mi wszystko co chore (co chore)
Powiedz na osiedlu wszystkim, że wychodzi DII
Nie gram dla tych malkontentów, którym wciąż coś nie gra
Nie znam się na modzie, ale poprap jebie kałem
Ziom, masz swagowe leginsy, nawet odcisnął się camel toe
Mam wiarę w to co robię, pędzę zanim błyśnie radar
Mieszkam na rogu ulic, zamknij pizdę i spierdalaj
Cisnę nadal, krwiste bragga, większość sceny spłonie
Raperzy są bardziej spięci od stanika Ewy Sonnet
Na niebie omen, spada deszcz komet w Rosji
Nasz ponury karawan wciąż ciągną czarne kozły
Ślad krwi i korozji na opancerzonym majku
Zapamiętaj jedno - THIS IS NOT A POP ALBUM