Pistolet do skroni Lyrics & Tabs by O.S.T.R.
Pistolet do skroni
guitar chords lyrics
Przyłożył mi dziś pech pistolet do skroni
Zabiłby mnie, gdyby tylko miał chęć, by ogień otworzyć
Za nami śmierć, te kilka chwil jak mówią: stres - koniec drogi
Mimo to brnę, pochłaniam tlen, by ująć treść swoich godzin
Ile ich jest? Ile ich jest?
Minuty do końca, gdybym mógł o coś prosić to o szluga i ognia
Druga, koniec tygodnia, kluby, browar i gouda
Był taki moment, chciałem wbić do środka
Idziesz pić czy wyglądać? Trzecia opcja
Patrzę na zegarek jak ucieka mi program
Ziomek mówił, że to on ma ponoć tu spory format
Wiesz, dziwki jak Siwiec i zbiorowy orgazm
Ja nie idę - moja pierwsza reakcja
Weź Ty Ostry nie pierdol, to impreza jak każda
Presję wywiera czas, jak nie teraz to nigdy
Ja nie idę - moja pierwsza reakcja
Weź Ty Ostry nie pierdol, to impreza jak każda
Presję wywiera czas, jak nie teraz to nigdy
Nie wiedziałem wtedy, że będę żałować decyzji
Taka prawda, wbijamy na rewir
Rejon Zarobasy, szampanami po ziemi
Po złotych schodach na piętro
Po wielkie salony, życia ponad przeciętność
Naszych dzielnic, willa jak z marzeń
Jedenaście sypialni, w głowie miga już alert
Bo się wyda ten manewr, Boże wybacz, że kłamię
Jedna chwila po sprawie, szybko znikam w niepamięć, amen
Pełne kieszenie brat, wbijamy na bazę póki jeszcze nikt nie wie
Jak mam ręczyć za Ciebie?
Jak nie ręczę za siebie
Wokół dupy w bikini, kusi serce interes
Gdybym miał tylko wiedzę, którą mam dziś
To nie zrobiłbym tych kilku głupich rzeczy, za które wstyd
Odczuwam dziś i chciałbym je zmienić, cofnąć czas, parę chwil
Daj Boże bym zmył z siebie te grzechy, dotknął gwiazd z całych sił
Musimy brat iść, nie zamulaj, myślę już głośno
Intuicja podpowiada mi, że będzie gorąco
Brat tracimy kontrol, zaufanie jak on to
Nie ma ściemy, co nie wydostanie się tu na wolność
To był błąd, błąd, błąd, błąd
Jeden błąd, błąd, błąd, błąd 2x
Nie wiedziałem, że gospodarz już dzwonił na psy
Głupota, nie spryt jeśli chodzi o kwit
Awanturak to zawinął się do domu i z czym
Ciśnienie wzrosło
Gdy odkryją, że to my będzie sajgon i pogrom
Szybko przez okno, ogrodem przez płot do
Taksówki, tyle nasze szczęście, weź ochłoń
Wbijam do domu, dziękując Bogu
Czułem się tak jakbym miał jakiś powód
Znał jakiś powód i bał się, że znowu
Chęć posiadania odebrała mi rozum
Cicho w spokoju, mój z szatanem sojusz
Słyszę ktoś jest w mieszkaniu, idę wolno od progu
Nie poznaję głosów, agresywnego tonu
Przez drzwi widzę psy, kurwa wypadł mi dowód
Przyłożył mi dziś pech pistolet do skroni
Zabiłby mnie, gdyby tylko miał chęć, by ogień otworzyć
Za nami śmierć, te kilka chwil jak mówią: stres - koniec drogi
Mimo to brnę, pochłaniam tlen, by ująć treść swoich godzin
Ile ich jest? Ile ich jest?