Ostrość Lyrics & Tabs by Ten Typ Mes & Lepsze Żbiki
Ostrość
guitar chords lyrics
znowu przyniosę do domu przemokniętą gazetę
ten kot, który napłakał deszczem nie był raczej żbikiem niestety
to jakiś ostro zdołowany lew,
przechodząc obok mojej Mamy bramy *splash!*
centymetr minął moją brew
lecz pech jest dziś małomówny
kropla z rynny, kiedyś to na bank byłoby ptasie gówno
nowa norma to czy obłęd
od jakiegoś czasu dotyczą mnie głównie first world problems
czekam na nowego Smarzowskiego
tego brudu, tego mięsa choćby w kinie mi potrzeba, ten sam
Mes się wałęsa przez nocne szlaki
Młoda Alkopoligamia na pewno chce się gdzieś napić
nie dzwonię dziś, włóczę się sam i czekam
myślę ile czasu minie nim rozpłyną się po rzekach
Młoda Alkopoligamia na pewno chce się gdzieś napić
nie dzwonię dziś, włóczę się sam i czekam
myślę ile czasu minie nim rozpłyną się po rzekach
po nurtach, nie za burtą, w tym widzę sens
jak Biggie w pierwszym intro, I got big plans
(DJ Black Belt Greg)
big plans (cuty)
Ref. (Mes)
łapię ją wtedy kiedy trawi się kawa
ostrość, choć mam przecież minus dwa i pół
i widzę dalej niż na odległość rękawa
wyciągniętego w stronę truskawkowych pól
ty myśli, że to wszystko może pierdolnąć
w porządku, życie, przeciwnika doceniam
ale w taki dzień nie pytam czy wolno
strzepnąć mi odważniki z ramienia
(Mes)
co to za uliczka
wokół siebie nie dostrzegam nikogo
ale nie jestem sam idąc w pojedynkę, to nowość
to totalnie epic, albo całkiem w cipę
jak na indywidualistę mam wcale niezłą ekipę
reprezentują czynem, słowem, tęgo drynią
widzisz takiego w akcji, mówisz lepszy żbinio
ryzyka, proszę nie brać na dystans
bo nie sztuka dostać szansę, sztuka ją wykorzystać
serio, dziękuję, mówcie mi young Coelho
Naat, w ogóle olejcie mnie, niech majka przejmie LJ Kar
Ferajna, Knap, im daję napęd
mam dość bycia jedynym, który ma tylko zawód, raper
wykształcenie: tekściarz, stan cywilny: producent
jeśli kiedyś odejdę? też z nowym fachem wrócę
dawaj, uda ci się mnie przerosnąć!
nie wierzysz w to? od razu rzuć mi lepiej kartki na kompost
Ref.
(Pyskaty)
uspokajam puls, zbieram do kupy nerwy,
których strzępy ktoś bez przerwy wydziera mi z ust
i łapię ostrość, którą zgubił Paweł kiedyś
bo zamiast za plecy, to wolę patrzeć w nieodgadniony przyszłości
niebyt
daję im kredyt zaufania, gram łajzę
czas nie hajs rządzi wszystkim wokół mnie…
hah, bajzel w głowie nie rzuca piachem w tryby machiny
ale wiem, że ten biznes jest brudny i śliski jak winyl
nie wiem co będzie za rok i nie wiem co będzie z tym hajsem, uwierz
nie wiem czy będzie na koks i nie wiem czy będzie na drinki w klubie
ale dumnie obserwuję to i czuję że
nim weźmie w łeb przed trepanacją rozjebie jak Mes, wiesz?
wypuszczam ich jak dym z lufki
i patrzę jak lecą do góry jak chmury pod sufit
w sumie bariery nie są z naszej ligi
Mes mówił Biggie, ja pieprzę ten sufit - sky's the limit (fruń!)