Esta Loca Lyrics & Tabs by Ten Typ Mes & Lepsze Żbiki
Esta Loca
guitar chords lyrics
Nie uczy się, nie sprząta, nie płaci rachunków
Pracuje tylko gdy tę pracę wyróżnia
Szef co ślini się na jej widok i daje się spóźniać
Rewers femme fatale, bo nie facetom pruje los
Krzywdzi siebie, ją krzywdzą szuje gdy sobie psuje nos
Dość, nie padło chyba z jej ust nigdy
Z ekipą dmie równo, choć to niestety nie big band
Nie dzwoń do niej, nie marnuj sek', nie trać min'
Ma rozładowany tel' lub połknęła kartę sim
Bo jakiś pies w parter dziś wziął ją nim
To ona mu wydrapała oczy, taki ma spleen
Kiedy będę chciał odkurzyć a nawali odkurzacz
Mogę użyć jej nosa na armaturze, wciągnie nawet żużel
Popije krwią i zacznie blednąć trupio
Traci kanty granic, jak ta dziara nad jej dupą
Mogę użyć jej nosa na armaturze, wciągnie nawet żużel
Popije krwią i zacznie blednąć trupio
Traci kanty granic, jak ta dziara nad jej dupą
Esta loca chica, gdzieś w obłokach znika
Pozdrawia z tego miejsca znam cię nie od dzisiaj,
Co jeszcze możesz zjebać? nie wiem, zajść w ciążę?
Pigułki nie są dla ciebie kup sobie plaster lub krążek.
Ref. (DJ Black Belt Greg)
esta loca (cuty)
(Wdowa)
A ten egzemplarz gatunku chce się włożyć w klaser,
Najpierw ucałować, za chwile dać mu w japę.
A propo mordobicia, długo się nie namyśla,
Po każdym melanżu musi zostać blizna.
Zarzygany kogut, wydzwania po dilerach,
A weź mu zwróć uwagę, to zaraz jest afera.
Startuje bez koszulki do lasek z wyższej półki
I całuje po rączkach, osiedlowy obrońca.
Maniery dżentelmeńskie ma i to się chwali,
Gorzej gdy się nawali, to nie ma mądrali.
Nie da się upilnować, napruty ma dwa tryby:
Albo zapija smutki, albo rozbija szyby.
I kładzie się na szynach, bo rzuciła go dziewczyna,
Nie będzie płakał przy nas, uśnie we własnych szczynach.
W weekend to należy wyprowadzać go w kagańcu,
W poniedziałek pod krawatem otworzy znów oddział banku.
Ref.
(LJ Karwel)
Zaiste cóż to za egzemplarz gatunku,
Przy tym czarnym skurwysynie muszę być na posterunku
I nie chodzi o komendę, choć jest powiązanie z psem,
Bowiem, to jest jego przeciwieństwo, borykam się kotem.
Taki lot przeprowadzka, warszawa nowy kwadrat:
Trzy lokatorki, z których jedna posiada zwierzaka,
Mówię ok, może być spoko, w dodatku jest fajna,
Lecz nie wierzyłem, że jej zwierzę to wytwór szatana.
Mówisz what? serio ziomuś, mogę dać przykład:
Pewnego dnia zjebała się nam klamka od kibla
I zamontowałem mały haczyk, by móc go zamykać,
Z myślą że któraś nie domknie i może zobaczę cycka.
Chuj tam w to, pewnego dnia wyszedłem do Mesa,
Chciał coś ze mną wypić i pokazać ciekawe miejsca
I te pe, ja pamiętam że chciałem wtedy spać,
Więc mówię: man, nie dam rady już, jeszcze będzie czas.
Za dwadzieścia ileś tam pierwsza,
Wchodząc do mieszkania tak, by nie zbudziła się żadna syrenka.
Chce mi się lać, idę do kibla, deska w górę, wyciągam rurę
Skurwiel rzuca się na nią jak na kawał mięsa,
Szczę na umywalkę, podłogę i lustra,
A on nie chce przestać gryźć, tak jakby żył tylko dla mego fiuta,
Wpadam do wanny staram się zatrzymać mocz,
Kot spierdala, wchodzi Ania, wyobraź jej wzrok...